17.07.2013

Milton Keynes

W poniedziałek (15.07) wróciłam z Anglii. Było wspaniale, ale nie będę się rozpisywać, bo okazji do obserwowania ptaków nie za wiele. Warto jednak wspomnieć o St James Park, który bardzo pragnęłam odwiedzić po obejrzeniu świetnych zdjęć Olka przedstawiających niezwykłe gatunki przesiadujących tam ptaków wodnych. Kapturnika niestety nie widziałam, ale udało się zaobserwować berniklę kanadyjską, rdzawoszyją, bielaczka, głowienkę, gęsiówkę egipską, perkozka, gęgawę, gęś tybetańską, pelikana niewiemjakiego, hełmiatkę, rożeńca białolicego, czernicę, a także mnóstwo łysek, krzyżówek, kokoszek i piskląt różnych gatunków. Poza tym było sporo czarnowronów, a grzywacze jadły z ręki. Zdjęcia pozostawiają tu wiele do życzenia, ale nie udało mi się zrobić lepszych - głównie z powodu ostrego słońca, pośpiechu i atmosfery zdenerwowania, która nastała, gdy mojej siostrze ukradziono telefon.

Gęsiówka egipska
Rożeniec białolicy
Kokoszka
Bielaczek
Bernikle rdzawoszyje
Perkozek
Hełmiatka
Czyje to pisklę?



To tyle, jeśli chodzi o Londyn; wcześniej byliśmy w Stowe Park, gdzie powietrze zamiast ptaków zdominowały helikoptery.






 A teraz Milton Keynes. Dzielnica, w której mieszkałyśmy, nosiła nazwę Walnut Tree. Mnie i moją siostrę gościli nasi polscy przyjaciele. Ptakami spotykanymi na co dzień były czarnowrony (w sumie w Anglii jest to odpowiednik naszych wron, bo można je obserwować w podobnych ilościach). Było też dużo kosów, szpaków żerujących pod drzewami wiśni, jerzyków czy grzywaczy. Pod tamtejszą szkołą, Walton High, zrobiłam zdjęcie pary sierpówek.




Znaczki z Pakistanu kupione w miejscowym Charity Shop :)
I na koniec - lamochrupki <3

Pozdrawiam,
Emi

4 komentarze:

damian pisze...

Wiele ciekawych gatunków udało Ci się zobaczyć, miałaś wielkie szczęście. Tam ptaki są takie ufne można tak blisko do nich podejść.

Pozdrawiam

emi pisze...

Ciężko w sumie mówić o wielkim szczęściu - St James to park, gdzie w 20 minut można zobaczyć te wszystkie gatunki. :) Rzeczywiście, dają się podejść blisko, a nawet same podchodzą, jak to ptaki z hodowli. ;)

damian pisze...

Szczęście że byłaś w Londynie i miałaś okazję, że byłaś w tym parku bo to ciekawe miejsce. Pzd

Unknown pisze...

Widzę, że duuuużo zmian :) Pozytywnych jak najbardziej! Cieszę się, że blog znów ożył. Zazdraszczam perkozka i tego dziwacznego rożeńca, których ja nie miałem okazji spotkać podczas bardzo krótkiego pobytu w St. James Parku :) Dobrze, że mamy perkozki w Polsce... :)
Pozdrawiam! Olek