26.08.2012

...

W Zoo bardzo fajnie jest chodzić sobie samemu - bez żadnego pośpiechu. Spędziłam tam ok. 7 godzin. Jak już wcześniej pisałam, wybrałam się głównie po to, żeby rysować prawdziwe zwierzaki, a nie takie ze zdjęć. A więc dla Janka parę bazgrołów z Zoo ;)

Wikunia i lew

Legwan i antylopa z Kongo ;P

Pingwin przylądkowy

 Na kolorowo -  papużki :)



 Tu tylko dwa - małpka i nasz bewik

 I znów na kolorowo - ten długi na dole to szczupak

A teraz coś innego - moje okolice zaczęły bardzo często odwiedzać dwa dzięcioły (a może więcej?).

 Samiec

 Samica


I na koniec fajny zimek :) (wygrzebałam w Internecie, autor nieznany)

Pozdrawiam, 
Emi

PS. Niedługo zaczyna się rok szkolny, w związku z czym posty będą się oczywiście pojawiać rzadziej. Będę się starała, ale nie zawsze uda mi się wyrwać ze szponów oświaty ;) Przed zakończeniem wakacji wyskoczę jeszcze do Łazienek i może nawet jeszcze raz do Zoo.

24.08.2012

ZOO

Dzisiaj wyskoczyłam do Zoo porysować zwierzaki. Było miło.
W Zoo czasami jakieś ptaki da się zobaczyć (i nie chodzi tylko o flamingi, ibisy czy papugi). Ponieważ jednak byłam bardziej nastawiona na rysowanie niż na robienie zdjęć, zabrałam tylko małego Canona zamiast aparatu, który zazwyczaj zabieram na ptasie wyprawy (jest nim Nikon Coolpix P500).

Pingwinek ;3

Gdy szłam sobie alejką, z krzaków wyleciał szary ptak, przygważdżając do krawężnika szamoczącego się wróbla.
Kłótnia gołębia z wróblem?
Zaraz, zaraz... Gołąb...?
NIE! 
Krogulec!


To jedyne zdjęcie, jakie udało mi się zrobić. Zaraz potem krogulec uciekł z, nieruchomym już, wróblem w krzaki.

19.08.2012

Trochę nowości

Na razie z Siemianówki niestety nici ze względu na jakieś problemy wewnętrzne w obozie, ale po wakacjach powinno być już OK. A więc jadę gdzieś we wrześniu, październiku.
A teraz parę rysunków i nie tylko ;)

Eksperyment. Proporcje na razie lekko pokopane, ale popracuję jeszcze nad ludzką sylwetką ;)

Wodniczka - rysunek z Międzyzdrojów.

Ptasie karty ;D lubię się czasami zabierać za to, co jest bardzo pracochłonne i czasem całkowicie bezsensowne :D





15.08.2012

Część II - obóz

Przyjechaliśmy do Brodni Kolonii. Mieszkaliśmy tam w domku, za którym była ścieżka prowadząca do jeziora Jeziorsko.
W ciągu dnia można było obserwować dymówki i stada gęgaw. Nad jeziorem latały mewy i nierzadko czaple białe.
Gdy nie byłam na żadnej wycieczce, nad jeziorem lub nie zajmowałam się razem z innymi pracowaniem nad naszym wspólnym horrorem, można było mnie znaleźć wysoko na rozłożystej wierzbie, gdzie słuchałam muzyki, jadłam, oglądałam dymówki (które często o siadały na gałęziach i dawały sobie robić zdjęcia).  ;)




:)

Na obozie zaskoczyła mnie przede wszystkim jedna rzecz: pliszki cytrynowe.

To jest jedyna udokumentowana i prawdopodobnie druga widziana (co do pierwszej mam wątpliwości). Jeśli popełniłam gafę i to jakaś zwykła, to piszcie. :D

Na kajakach dały się zaobserwować kuliczki, podobnie jak nad jeziorem, na dzikszych plażach.
Piskliwiec i jezioro :)

Rano z brzegu uciekło mi ok. 10 młodocianych oharów, do których później dołączyły dwa dorosłe.






Następnego dnia o piątej sfotografowałam piskliwce, pokazały się też ohary. Widziałam też czaple białe i perkozy.






Ten mały perkoz nie miał szczęścia :(

 Różowe gęgawy :)


Po południu przeleciał przede mną pomarańczowo - niebieski ptaszek, oczywiście zimek. Pierwsza obserwacja wizualna (żałosne).
Jeszcze parę zdjęć:

Ważka-imago po opuszczeniu starego pancerzyka na moim bucie :p

Znajdź pająka :D



Młody bielik z ofiarą



I białorzytka :p
Na obozie świetnie spędziłam czas. Teraz czeka mnie ostatni wakacyjny wyjazd: Siemianówka.

Pozdrawiam :)

14.08.2012

Część I - przez Niemcy do Międzyzdrojów

Po długiej nieobecności - wróciłam! Opiszę swój wyjazd w dwóch częściach. Druga ukaże się jeszcze dziś.
Wyjechaliśmy 19 lipca z Warszawy i przez kilka godzin poruszaliśmy się autostradą prawie do samej granicy, gdzie czekało na nas Ujście Warty. Niestety wypad nieowocny, bo na początku wiało i lało. Potem pogoda na chwilę wróciła.




Ptasi Szlak - "Betonka"
 
Widać było trochę gęsi, ale żadnych rzadkości. Niestety zrobiła się burza i musieliśmy się zwijać.
 Po przekroczeniu granicy pojechaliśmy do hotelu. Rano w okolicach budynku ukazała się kania ruda.


Tego dnia odwiedziliśmy niemiecki Aqua Park: Tropical Islands.

Tak Tropical Islands wygląda z zewnątrz...

 A tak w środku. W pierwszej chwili pomyślałam, że brakuje tam chyba tylko egzotycznych ptaków, ale zaraz potem zobaczyłam dwa egzotyczne kuraki śmigające wśród krzaków i cytrynowożółte ptaszki siadające na palmach.

Opuściliśmy to miejsce po ok. 8 godzinach i pojechaliśmy do oddalonego o jakieś 250 kilometrów hotelu B&B w Braunschweigu.

Czarnowrony.

Trzeciego dnia pojechaliśmy do Heide Parku położonego w Soltau pod Hamburgiem. W drodze zauważyłam osobliwego drapola, którego postanowiłam opisać za pomocą rysunku:

Coś może się nie zgadzać, bo narysowałam to, co widziałam wiele dni temu.

Bardzo polecam Heide Park - to park rozrywki pełen roller coasterów i innych świetnych atrakcji.
Na zdjęciu największy roller coaster - Collosos:



Kaczki na tle Big Loop :)



Młode kokoszki?


Potem pojechaliśmy do nadmorskiego Wismaru.

Czwartego dnia byliśmy w Parku Narodowyym Vorpommersche Boddenlandschaft, ale ptaków za bardzo nie było, więc ruszyliśmy dalej. Ciągle się pojawiały kanie rude. Po zwiedzeniu starówki w Straslundzie wróciliśmy do Polski.

W Świnoujściu zauważyłam coś, co wbiło mnie w lekki szok...
Z jednego z balkonów z wywieszoną hiszpańską flagą na przejeżdżających spoglądały... dwa wrończyki. Zdjęcia nie zrobiłam, bo szybko koło nich przejechaliśmy, a ciężko było zatrzymać się czy zawrócić.

Pojechaliśmy do mieszkanka w Międzyzdrojach.



Następnego dnia z tatą pojechaliśmy do rezerwatu Karsiborska Kępa.


Widok z wieży obserwacyjnej. ;)

Pokląskwa.

 Wodniczki śpiewały, zdjęcia niestety nie ma.

7  dnia, dwa dni później, byłyśmy z mamą na kajakach. Słyszałyśmy wodniczki i od czasu do czasu wąsatki.


Samica błotniaka stawowego

Kormoran

Myszołów

Kania ruda

 Po powrocie - na plaży w Międzyzdrojach...

 Plaża fajna, nie było zbyt dużego hałasu, jedynie czasem słyszeliśmy wrzaski przechodzących sprzedawców jedzenia.

Ostatniego dnia wyjeżdżamy. Jedziemy autostradą przy deszczowych 19 stopniach do Brodni Kolonii, gdzie jest nasz obóz.

CDN ;)