Na nasz zespół składało się 7 osób: Krzysztof Kajzer, Łukasz Wardecki (nasi kierowcy ;)), pan Stanisław, pani Jolanta, Michał, Janek i ja. Uzbrojeni w sprzęt, ciastka i pozytywne myślenie wyruszyliśmy z Warszawy w okolicach 4 rano.
Wszystkie usłyszane oraz zobaczone przez nas gatunki, zarówno przez okno samochodu, jak i podczas postojów, trafiały na listę.
Kraski nie stronią od ludzi (a w każdym razie nie aż tak, jak niektóre gatunki mają w zwyczaju) - w okolicach jej siedlisk stoją wiejskie domy, samochody jeżdżą po drogach.
Ptakami widywanymi regularnie były na przykład grzywacze, skowronki, pustułki, kwiczoły, szpaki i różne krukowate. Na pierwszym postoju dokładnie w naszym kierunku zaczął biec zając - jakby nas nie widział. Zatrzymał się na chwilę, zapozował i pobiegł dalej, na pole.
Myszołów
Zatrzymaliśmy się jeszcze w kilku miejscach. Obserwowaliśmy uważnie wszystko - niebo, drzewa, linie wysokiego napięcia. Jednak za każdym razem wracaliśmy do samochodu zawiedzeni.
Pustułka
Typowo "kraskowe" środowisko
Lerka ze zdobyczą
Zaczęłam tracić nadzieję - w końcu nigdy nie ma stuprocentowej pewności, że dany ptak akurat zechce się pojawić. Byłam niewyspana i oczy zaczynały mi się same zamykać. Z tego stanu wyrwał mnie nagle triumfalny okrzyk Krzyśka: "JEST!". Wszystkie lornetki i aparaty skierowały się w stronę niewielkiego ptaka lecącego nad lasem. Uwaga, zdjęcia są beznadziejne, ale cieszę się, że mam chociaż takie ;)
Moje pierwsze dwa zdjęcia kraski
Chwilkę posiedziała na drucie...
I odleciała.
Co za obserwacja! Naładowani pozytywną energią wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy dalej. Gdy przemierzaliśmy drogę biegnącą między polami i lasami, zauważyłam dwa goniące się ptaki. Jednym z nich niewątpliwie była kraska (drugim mogła być wilga). Zobaczył je także pan Stanisław, który był w samochodzie za nami. Kraska usiadła na niewysokim drzewku i pozwoliła poobserwować się nieco dłużej, niż poprzednia. Następnie kolejna usiadła na innym drzewie!
Tu widać oba ptaki.
Rozłożyliśmy się z lunetą i obserwowaliśmy bajkowo upierzone kraski dłuższą chwilę; jedna usiadła na drucie i również nas obserwowała.
W wielu miejscach widzieliśmy budki przeznaczone dla tych ptaków.
Zaczęliśmy się zbierać w okolicach drugiej po południu; w drodze powrotnej zmorzył mnie płytki sen. Byłam jednak bardzo szczęśliwa - wcześniej kraska była dla mnie czymś abstrakcyjnym, zarezerwowanym dla doświadczonych profesjonalistów. Tymczasem ukazała się nam wszystkim w pełnej... krasie :)
3 komentarze:
Jak długo trwały poszukiwania zanim udało się wypatrzeć pierwszą kraskę ?
Nie wiem ile postojów dokładnie zrobiliśmy, ale pierwszy miał miejsce w okolicach szóstej rano, zaś moje pierwsze zdjęcie kraski zostało zrobione o 9:30. :)
Długo nie dały się szukać :) Piękne ptaki, szkoda że zostało ich tak niewiele. Trzeba mieć nadzieję, że programy ochrony kraski przyniosą pożądane efekty.
Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz